piątek, 18 września 2009

ginga

zaraziłam najlepszego etatowego szefa. w naszej kancelarii unosi się wirus niewiadomojaki (bo nikt z nim do tej pory nie był u lekarza), który tylko fikusa jeszcze nie dopadł.

wczoraj popłakałam się u dentysty. taki wstyd. trzeba koniecznie zmienić gabinet. we wtorek ortodonta. przede mną ostatni weekend wolnej szczęki.

podstawowy krok capoeiry nazywa się ginga. filip zachwycony. ja zainteresowana bardziej instruktorem. w każdym razie na pewno będziemy jeździć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz