są takie poranki, kiedy grzywka się nie układa a autobus nie przyjeżdża. i na dwóch aspirynach trzeba popierdzielać pieszo (na obcasach!) do następnego przystanku, na którym należy odstać przynajmniej z 15 minut, a w międzyczasie zmartwić się tym, że się już nieźle spóźniło do roboty i zamarznąć w przykusej kurteczce na śmierć.
judyta mówi, że za dużo się ostatnio martwię, czym od razu zmartwiłam się również.
może było nam lepiej kiedyś, gdy więcej się całowałyśmy a mniej myślałyśmy? (carrie bradshaw) no jasne, że było lepiej!! ale ponieważ na własne życzenie stałam się niedawno cyborgiem, pozostaje mi niestety to drugie. i istnieje realne prawdopodobieństwo, że to mnie wkrótce zabije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz