poniedziałek, 17 sierpnia 2009

będzie co opowiadać wnukom

będzie co opowiadać wnukom - jak w 2009 zasłabłam na koncercie madonny. królowa popu na progu 51 urodzin po godzinie hasania na osiemdziesięciometrowej scenie - i wierzcie mi, nie było to jedynie rytmiczne poruszanie biodrami - w drugiej nie zwolniła ani na chwilę, wyginając się z nie mniejszą energią. ja - zaledwie trzydziestoletnia - po godzinie wyciągania szyi, żeby zobaczyć choć przez sekundę madonnę wielkości mojego małego palca, ale za to nie tylko na telebimie, mało że nie mogłam hasać, ale nawet ustać na nogach. mroczki przed oczami przysłoniły mi gwiazdę, show, wizualizacje, wszystko. na kolanach doceniłam świetną akustykę.

ps. wstyd się przyznać, ale był to pierwszy koncert w moim dorosłym życiu, który widziałam zupełnie na trzeźwo. do niepicia skłoniły mnie osłabiająco długie kolejki do błękitnych tojtojów. a swoją drogą, na wszystkich koncertach, na których trzeźwa nie byłam, może i traciłam czas na siku, za to nigdy nie miałam mroczków. ale nigdy też następnego dnia nie poszłam z filipu na rower.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz