środa, 12 sierpnia 2009

fajni koledzy

nikt nie chce przyjść na moje ognisko - powiedział rozżalony filipu, któremu udało się wzniecić całkiem niczego sobie ogień. zebrałam mało zdyscyplinowane towarzystwo pochowane w różnych częściach domu, zagarnęłam kiełbasę z lodówki i poleźliśmy piec. co prawda kuzyn szczypiornista młodszy obiecał, że będą też fajni koledzy i ogniskowy program artystyczny, ale potem się z tego wycofał, że niby tak sobie tylko pomyłkowo chlapnął, a koledzy nie mieli czasu. za to komary miały czas i mniej ciał do wyboru, w związku z czym gryzły nas jak opętane, mimo że spryskaliśmy się jakimś śmierdzącym gównem, którego powinny nie lubić.

czas się wcisnąć do łóżka między filipu i kota hrabala. kolejny leniwy, okrutnie męczący dzień za mną. może przyśni mi się chociaż jakiś wydajny roboczy poniedziałek?;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz