wyją psy i cykają świerszcze. z kuzynem szczypiornistą młodszym przy ognisku gadamy o wilkołakach. filipu nagle traci apetyt. zjadam dwie porcje dobrej i odpowiednio zwęglonej polskiej kiełbasy z jeszcze lepszą czeską miodową musztardą. popijam złotym bażantem. miód na moje rany. bo nie dosyć, że słońce przypiekło, to jeszcze osa znienacka użądliła w plecy. co za szczęście, że mogę się jeszcze trochę nad sobą poużalać i pozwolić okładać lodem najbardziej ulubionej cioci.
mamichalska była na weselu. jeszcze tym razem nie swoim. znowu nie złapała welonu. my to jednak nie umiemy się w życiu ustawić... choć mamichalska ma przynajmniej jakieś gwarancje od sprawdzonej wróżki.
judytka odebrała mi ostatnią nadzieję na sceny łóżkowe w zmierzchu. ponoć do czwartej części nic takiego nie będzie miało miejsca. na stare lata czytam lektury dla grzecznych pensjonarek.
filip oprócz chińskich pamiątek przywiezie z nadmorskich wakacji karkonoską ciupagę, którą dostał w prezencie od cioci. ciupaga strugana - podobno nie w chinach.
A tak w ogóle to kiedy wracasz?:)
OdpowiedzUsuńno nie chcą mnie wypuścić!!! i tuczą strasznie, tak że wkrótce będę kluską. żeby tego uniknąć, zmykamy chyba w czwartek;)
OdpowiedzUsuń