poniedziałek, 17 sierpnia 2009

rasowa blondynka

jak przystało na rasową blondynkę po roku użytkowania odkryłam, że mój fotograficzny aparat posiada, obok tuzina innych raczej mało przydatnych, również polskie menu. jak dobrze pójdzie, to ostrość ustawię za jakieś trzy lata, czyli po całkowitym spłaceniu rat.
rasową blondynkę natomiast przebiłam, gdy dopiero wczoraj zorientowałam się, że czas na blogu mam pacyficzny. podejrzewałam, że coś z nim nie tak, ale żeby aż tak nie tak, to do głowy by mi nie przyszło. zmieniłam czas na warszawski i chronologię, delikatnie mówiąc, trafił szlag.

ja (żalę się koledze): nie zgadzają mi się daty niektórych zdarzeń i godziny.
kolega: tak to ja po imprezie czasem mam.

ps. szef wcale na mnie nie czekał, a wręcz wyjechał w podróż służbową.
ps dwa. mogę się spokojnie zająć rekonstrukcją dat. fuck.
ps trzy. mam wrażenie, że blondynki muszą robić wszystko dwa razy, rasowe blondynki trzy, a mi to nawet czasem i cztery nie wystarczają...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz