sobota, 11 lipca 2009

edkowa konkubina

maria mania awaria edkowa konkubina wyskoczyła wczoraj na scenę w zjawiskowym pióropuszu, z pistoletem w ustach i niedźwiedziem polarnym pod pachą. dawno nikt tak mi nie zaśpiewał, tak "fuck" ładnie nie wymawiał, tak nie emanował wszystkim tym, czego powściągliwemu mamonowi brakuje. w drodze powrotnej nie mogłam nie myśleć o wzwodach, misiach, rosole i wielu jeszcze innych brzydkich rzeczach…

niestety, ponieważ piwa po koncercie było jednak za dużo, głowę mam dziś za ciężką na korekty. obejrzę sobie raczej jakiś film. milk i gomorra odpadają. natomiast lekki diario de una ninfómana, biorąc pod uwagę wczorajsze fantazje, wydaje się być idealny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz