niedziela, 19 lipca 2009

raczej mam przegrane

pół roku doglądania, zarwanych na pisaniu postów nocek, i śledzenia statystyk. początki nie były łatwe. niesubordynacja nadpobudliwego bloga (podejrzewałam go nawet o lekkie adhd) dała mi się we znaki i krwi napsuła. ale z biegiem czasu jest jakby lepiej.
robię blogowe zestawienia i z niepokojem stwierdzam, że mój blog powinien się nazywać "grube uda" (wspomniałam o nich zdecydowanie za dużo razy). z zestawień wynika także, że naobiecywałam nieroztropnie (jak głupia!) zbyt wiele rzeczy, których dotąd nie zrobiłam; nie pomalowałam podłogi w sypialni (bo farby były za ciężkie), nie założyłam osobnego ciuchowego bloga (bo nie miałam fotografa), nie pojechałam na koncert lennego (bo lało), nie kupiłam masażera (sama nie wiem dlaczego, ale pewnie zamiast masażera kupiłam jakiś fajny ciuch), nie zrobiłam blogmamonowych wizytówek (bo nie było czasu), nie założyłam aparatu na zęby (ale tu uwaga! - zrobiłam już odlew szczęki, więc wszystko jest na dobrej drodze), nie byłam grzeczna...
dzięki bogu, że na tym się skończyło, bo mogłam przecież obiecać zamążpójście...

ps. aha, do jakiegoś dwudziestego szóstego posta słowem nie poruszyłam tematu mężczyzn. potem poszło już z górki. od tej pory raczej mam u nich przegrane.

2 komentarze:

  1. Grube uda? To ty chyba nie widzialas moich, od razu by Ci przeszly takie niewlasciwe mysli. ;-) A co do obiecywania: ja tez naobiecywalam wiele rzeczy na swoim blogu, a ze cierpie na prokrastynacje, to na obiecankach sie konczy. Albo wszystko sie odwleka.
    A moze tak jakies Mamonowe zdjecia na blogu? :-) Pozdrawiam cieplo.
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  2. Milenko, zdaje się, że jakieś foty też obiecałam, ale, jak to się mówi, obiecanki-cacanki;)

    OdpowiedzUsuń