niedziela, 26 kwietnia 2009

jak łapaliśmy wiatr w szprychy

sezon rowerowy 2009 rozpoczęty! po pracowitym dniu, w którym mamon zawiózł pierworodnego na szermierkę, upiekł pstrąga w folii na obiad (bo po reklamie tv: ryba wpływa na wszystko, ma nadzieję, że na uda też), a potem z rozpędu gruntownie wysprzątał swoją ulubioną sypialnię. z kurzu pod łóżkiem i pajęczyn pod dachem (a pająki pozabijał). i już bratał się z poduszką, już chwytał pilota, gdy jego własny filipu kategorycznie zajechał mu drogę. w rowerowych trampkach. i niewzruszony protestami (jakoby chciał zabić swego ukochanego mamona), postawił na swoim. zajęty perswazją zapomniał co prawda o kasku, ale rower zabrał. popedałowaliśmy więc - był wiatr we włosach, w szprychach, i meszki na okularach mamona.

ps. wielkie podziękowania dla piotrka, który wszystkim naszym rowerom zrobił przegląd generalny, przywrócił im jędrność opon wraz ze sprawnością hamulców przednich.
ps dwa. mamichalska otworzyła wczoraj dziennik nimfomanki na losowo wybranej stronie i przeczytała: tej nocy wzięłam do łóżka policjanta
ps trzy. ostatnie newsy z grilla: policjant jednak nieśmiały. z mą michalską łączę się w bólu.

2 komentarze:

  1. No właśnie. Nieśmiałymi mężczyznami piekło jest wybrukowane...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i dlatego na pewno się tam nie wybieram;)

    OdpowiedzUsuń