poniedziałek, 27 kwietnia 2009

już nigdy...

dziś mamon wstał nie tylko lewą nogą, ale wszystkim lewym co tylko posiada. bez widoków na dobry tydzień roboczy. w lodówce nie było mleka (o jakże okrutne są pobudki bez kawy!). nie miał też wyprasowanej odzieży. a wiadomo, że prasowanie to największa mamonowa zmora, zwłaszcza jeśli musi się odbyć o poranku (bo są takie poranki, kiedy wszystko co mamon mógłby ewentualnie na siebie włożyć jest zmięte. ale jeśli ktoś myśli, że one są najgorsze, to grubo się myli. bo najgorsze poranki to te, kiedy wszystko jest zmięte, brudne i nie ma tego w szafie).

potem mamon usłyszał w radiu po raz pięćset czterdziesty dziewiąty o pogłębiającym się kryzysie, po raz pierwszy o świńskiej grypie oraz rozstaniu brada p. i angeliny j., a na koniec nieopatrznie wszedł na statystyki bloga. a ponieważ jego dzień był dniem bez kobiecego ani jakiegokolwiek innego orgazmu, zirytował się ilością okazjonalnych wejść w tej sprawie.

a następnie zasmucony po pachy zanucił:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz