piątek, 10 kwietnia 2009

kolejorz jest

nie ma nic gorszego niż na kacu zaleczanym chudą maślanką zorientować się, że piątkowa wyborcza, nabyta specjalnie dla co jest grane, co jest grane nie posiada. (a kolejorz jest!). weekend prawie, człowiek chciałby o kulturze poczytać. ducha nakarmić. dzwonię do dorci, pytam, czy ona ma. może pani na poczcie się zaczytała i zapomniała mi oddać? dorcia nie kupiła dziś gazety. za to też narzeka na kaca.
starość daje o sobie znać na każdym kroku. no bo żeby po dwóch piwach tak się czuć? dorcia zwala na fajki. może być. w przeciwieństwie do piwa nie skończyło się na dwóch. a jeszcze grubas dorci (bo moje delikatnie mentolowe vogue wyszły wcześniej) wypalony na przystanku nocnego autobusu - gwóźdź do trumny!
przepalone czy nie, umawiamy się na kolejny raz. bo dla takich razów naprawdę warto.

***

dziś zaśpiewa piękna sophia. zgadnijcie, czego będę jej zazdrościć do końca życia...


ps. wszedł szef z wyborczą. on co jest grane ma. a więc jednak pani na poczcie...
ps dwa. przede mną wizytówka wciśnięta wczoraj na chodniku (christopher; mówił, że lubi kobiety w okularach i zapraszał na kawę). zawsze chciałam, żeby to było właśnie tak, jak na filmach. a teraz zastanawiam się, czy zadzwonić.
ps trzy. postanawiam zrobić sobie własne mamonowe wizytówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz