odchorowuję. a najgorsze, że wciąż mam przed oczami kelnera zorro, biegającego po meksykanie z płonącym ciastkiem nadzianym na zimny ogień, i mało przekonywających panów indian, grających do kotleta (nie naszego!) w rytm buena vista social club, których nie sposób było przekrzyczeć...
ale nawet te trudne warunki nie przeszkodziły nam omówić niezwykle ważnych kobiecych kwestii, trochę mniej ważnych kwestii pozostałych, i wszelkiego rodzaju kwestii nieprzewidzianych i nieprzewidywalnych, oraz użyć dwóch używek. kobiety są jednak wielkie.
***
moja piosenka na weekend:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz