poniedziałek, 6 kwietnia 2009

moim kurtom

zawsze gdy wybieram się do soli dzwonię do jacka. jacek-kurt: lat trzydzieści kilka, swego czasu bożyszcze licealistek wzdychających do kurta cobaina, dziś prawie dorosła córka. pierwszy facet, który dał mi w prezencie prawdziwe perfumy. i zabierał ze sobą na imprezy do studenckich klubów do zielonej góry. poza tym że wciąż wygląda jak idol z seattle, nadal lubi umawiać się ze mną na piwo. i odprowadza potem pod same drzwi, mimo że wie, że nie działa już na mnie tak jak kiedyś, a może właśnie dlatego.

były czasy gdy 5 kwietnia w lasku piło się wino marki tur ku pamięci cobaina. dziś tura pić nie będę, ale ponieważ wciąż pamiętam ten smak i sentymentalnie ściska mnie w dołku - ze specjalną dedykacją dla jacka-kurta - moja ulubiona piosenka nirwany:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz