czwartek, 2 kwietnia 2009

spięcie klatki

nasi wygrali dziesięć do zera! a ja wczoraj po czwartym golu przełączyłam tv na you can dance, żeby nie daj boże nie oglądać, jak san marino wyrównuje w drugiej połowie. ale jednak nie trzeba było. taki wynik zdarza się pewnie raz na sto lat, a może raz na prima aprilis. zwłaszcza naszej drużynie. co z tego, że przeciwnik słabiutki? nie tacy słabi z nami wygrywali... tym razem chłopcy spięli klatki i proszę, rekord jak malowanie! ben szczęśliwy. kibice usatysfakcjonowani. my z filipem pozytywnie zadziwieni. jak tak dalej pójdzie, mecze od deski do deski będziemy oglądać. bez przełączania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz